Rozłam w koalicji, czyli Rada Miasta w nowej sytuacji
Ostatnie tygodnie były w toruńskiej Radzie Miasta jednymi z najbardziej burzliwych w tej kadencji. Rozwiązał się klub Koalicji Obywatelskiej, najliczniejszy w składzie. Powstały dwa nowe kluby, zaś prezydent Zaleski formalnie nie ma większości. Co będzie dalej?
Wszystko zaczęło się 22 czerwca podczas sesji absolutoryjnej. W debacie o raporcie nad stanem miasta wziął udział Maciej Krużewski, wtedy reprezentujący klub KO.
Miastem rządzi właściwie PiS – stwierdził radny. – Prezydent jest pod wpływem klubu liczącego czterech radnych. Wydaje się, że granice kompromisu zostały przekroczone. Nie głosujemy dziś za wotum zaufania dla prezydenta Zaleskiego, tylko czy zgadzamy się na rządy PiS w Toruniu.
Wystąpienie wzbudziło sporo komentarzy, w tym samego prezydenta, który stwierdził, że od 20 lat jest pod wpływem mieszkańców.
Wotum zaufania nie udzieliło prezydentowi trzech radnych KO: Margareta Skerska-Roman, Bartosz Szymanski i Maciej Krużewski. Pierwsza dwójka opowiedziała się także przeciwko absolutorium budżetowemu. W tym przypadku Krużewski wstrzymał się od głosu.
Dwa tygodnie później doszło do samorozwiązania klubu Platforma.Nowoczesna Koalicja Obywatelska i powołania nowego, tym razem już pod marką Platformy Obywatelskiej. W jego składzie zabrakło trójki radnych głosujących przeciwko wotum. Powołali oni własny klub Aktywni dla Torunia.
Sytuacja w Radzie Miasta się skomplikowała, koledzy doprowadzili do rozłamu środowiska i to u progu niezwykle ważnych wyborów – stwierdza Bartosz Szymanski, jeden ze współzałożycieli nowego klubu. – Pewnie gdzieś strzeliły szampany. Choć różnice zdań narastały, od sprawy podwyżek dla personelu niepedagogicznego czy kwestii uchwały ws. Rad Okręgów, kończąc na bezrefleksyjnym popieraniu prezydenta, to można było to załatwić inaczej. My zgłaszaliśmy chęć kontynuowania projektu Koalicja Obywatelska w Radzie Miasta, niestety część radnych tego nie chciała. Zdobiono to na rympał, prymitywnie, z lekceważeniem swoich własnych regulaminów i statutów, podając za przyczynę m.in. niezastosowanie się do dyscypliny głosowania, której nie było. De facto zerwano koalicję PO-Nowoczesna zawartą na szczeblu krajowym. Posiadamy ekspertyzę prawną, która te działania całkowicie kompromituje, a tym samym osoby, które za tym stoją. Smutne jest to, że musimy tracić czas na takie sprawy.
Także w klubie Platformy Obywatelskiej są głosy świadczące o tym, że rozłam nastąpił w niesprzyjającej porze.
Stało się niezbyt dobrze – mówi Jacek Gajewski, szef toruńskiego koła PO. – Na kilka miesięcy przed końcem kadencji wyczerpała się formuła pracy. Zarząd koła postulował głosowanie za absolutorium, wynikało to z obowiązującego porozumienia. Nie wydarzyło się nic, co by uzasadniało głosowanie przeciw. To brak uczciwości i lojalności.
Dla wielu torunianek i torunian ten dziwny dualizm jest niezrozumiały i w ogóle im się nie dziwię – tak aktualną sytuację komentuje Piotr Lenkiewicz, radny PO. – Istotą koalicji jest łączenie wokół nadrzędnych kwestii ludzi, którzy mają prawo mieć odrębne zdanie w wielu kwestiach. Myślę, że w ostatnich latach klub przesłał wiele sygnałów, które świadczyły o tym, że powinniśmy przepracować wewnętrzną sytuację. Tak po ludzku jest mi szkoda, że wszystko się tak potoczyło.
Z kolei w prezydenckim stronnictwie Wspólny Toruń komentarze są dość ostrożne.
To wewnętrzna sprawa tych klubów – ocenia Jarosław Beszczyński. – Nie jest to nasz problem, ani polityczny, ani wizerunkowy. Czekamy na dalszy rozwój sytuacji. Mam nadzieję, że współpraca klubu PO z prezydentem będzie w jakiejś formule kontynuowana, ale jakiej? Dobre pytanie. Myślę, że przełomem będą jesienne wybory parlamentarne.
Samorozwiązanie klubu KO oznacza też, że przestaje obowiązywać umowa koalicyjna zawarta z prezydentem Michałem Zaleskim. Jednym z jej punktów było obsadzenie funkcji wiceprezydenta. Z polecenia Koalicji jest nim nadal Paweł Gulewski. Pytany o swoją przyszłość odpowiedział, że nie zabierze w tej sprawie głosu i prosi o to, aby poczekać na oficjalne komunikaty kierownictwa toruńskiej Platformy Obywatelskiej.
Porozumienia nie ma, co niesie za sobą konsekwencje – stwierdza Jacek Gajewski. – Wiceprezydent Gulewski najpewniej odejdzie ze stanowiska. Umówiliśmy się z prezydentem Zaleskim, że jeszcze w tym miesiącu się spotkamy i porozmawiamy. Nie będziemy wiązać się w porozumienia do końca kadencji.
Z informacji, do jakich dotarliśmy dzięki dobrze poinformowanym źródłom, wynika, że konflikt jest znaczący, a winne są obydwie strony: zarówno obecny, 8-osobowy klub PO, jak i trójka radnych, która powołała nowy klub. Jako nie fair oceniono sposób głosowania przy absolutorium w sytuacji wciąż obowiązującej umowy. Istnieje wola do rozmów i współpracy przy projektach, jednak nie ma w tym momencie mowy o powrocie do dawnej formuły funkcjonowania.
Decyzja w sprawie przyszłości wiceprezydenta Gulewskiego ma być głęboko przemyślana, tym bardziej że jego działania są oceniane dobrze zarówno przez PO, jak i klub prezydenta Zaleskiego.
Pomimo rozłamu są kwestie, które łączą klub Platformy oraz Aktywnych dla Torunia. Tak było podczas ostatniej sesji 27 lipca. Wtedy radni mieli zająć się projektem rezolucji do prezydenta w sprawie prac nad programem in vitro. Wniesiono jednak o wykreślenie tego punktu z obrad. Radni PO oraz AdT byli przeciwni, jednak klub prezydencki oraz PiS przeważyli i ich głosami, wraz ze wsparciem niezrzeszonego radnego Wojtasika, wycofano rezolucję.
Inicjatywa nowo powstałego klubu radnych w sprawie in vitro była typową „wrzutką” polityczną mającą zaszkodzić w kilku aspektach ich niedawnym kolegom klubowym – uważa Wojciech Klabun, radny PiS. – Z gruntu była ona nastawiona na wywołanie kontrowersji, bo jak inaczej skomentować zgłoszenie tej inicjatywy „za pięć dwunasta” przed ostatnią sesją?
Aktywni dla Torunia nie zgadzają się z takim podejściem do sprawy, gdyż projekt pojawił się na tydzień przed obradami.
Jak będzie wyglądać dalsza współpraca?
Są radni, którzy stoją na bardzo twardym stanowisku, czując w jakiś sposób, że wypowiedziane publicznie słowa były kroplą, która przelała czarę goryczy – uważa Lenkiewicz. – I zachowują bardzo stonowane relacje. Ja z kolei od zawsze deklarowałem, że dla spraw Torunia jestem gotów współpracować z każdym. Tutaj nic się nie zmieni.
Wyniki głosowań podczas ostatniej sesji wskazują na to, że w większości spraw radni PO oraz AdT głosują tak samo. Projekty, nad którymi pracowano, zostały poparte. Były to m.in. dwa wnioski dotyczące nazw ulic, apel o włączenie Torunia do programu Kolei Dużych Prędkości czy też kolejna uchwała w kwestii wieloletniej prognozy finansowej miasta. Testem dla radnych będzie końcówka roku, gdy rozpocznie się dyskusja nad przyszłorocznym budżetem.