Zasypywanie podziałów potrwa wiele lat
O powyborczym scenariuszu, koniecznych zmianach w stylu rządzenia i podziałach w polskim społeczeństwie rozmawiamy z prof. dr hab. Romanem Bäckerem z Katedry Filozofii i Teorii Polityki, Instytutu Nauk o Polityce UMK
Jaki jest scenariusz polityczny na najbliższe miesiące?
Przez najbliższy miesiąc najprawdopodobniej nic się nie zmieni, ponieważ prezydent ma właśnie tyle czasu, by zwołać posiedzenie nowego sejmu. Prezydent musi w następnych dwóch tygodniach powierzyć któremuś z polityków misję tworzenia nowego rządu. Zazwyczaj jest to szef tej partii, która uzyskała najwięcej mandatów w sejmie. Wszystko wskazuje na to, że tą partią będzie PiS i że misja tworzenia nowego rządu się tej partii nie powiedzie. PiS nie ma w tej chwili jakichkolwiek zdolności koalicyjnych. Nawet gdyby połączyłby siły z Konfederacją, to i tak nie ma wystarczającej liczby mandatów, by stworzyć większość sejmową. Oczywiście propozycja stworzenia sojuszu z PSL bez Trzeciej Drogi jest jeszcze bardziej nieprawdopodobna. Oznacza to, że nowy rząd z nową większością sejmową i prawdopodobnie senacką, zacznie działać dopiero najwcześniej za mniej więcej dwa miesiące.
Jakie najważniejsze zmiany czekają politykę w Polsce?
Gruntownie zmieni się polityka zagraniczna. Rząd Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy jest proeuropejski, a to oznacza, że umie rozmawiać, negocjować i być partnerem w Unii. Oczywiście nie ma mowy o jakiejkolwiek podległości komukolwiek, bo to są nieuzasadnione wymysły. Zmieni się też polityka wobec Ukrainy. Będzie to zmiana z polityki uległo-poddańczo-obrażalskiej na politykę partnerską, a więc między innymi taką, którą prowadził Radosław Sikorski wobec Ukrainy, czyli coś za coś. Dawaliśmy wszelką możliwą broń i pomoc, nie żądaliśmy niczego w zamian, a wtedy, kiedy nie potrafiono sobie poradzić z tranzytem zboża do portów na Bałtyku, to zrobiono awanturę Ukrainie. Tutaj nic takiego nie przewiduję.
Zmieni się atmosfera w Polsce. Zamiast oskarżeń, bardzo często bezzasadnych i niszczenia wszystkich nie-naszych, koalicja trzech wielkich komitetów wyborczych złożona łącznie z 11 partii, musi szanować partnerów. Nie może sobie pozwolić na jakiekolwiek nienawistne wystąpienia. Ta zmiana atmosfery pełnej oskarżeń, zarzutów i nienawiści na konstruktywną rozmowę, próbę racjonalnej dyskusji jest chyba najbardziej oczekiwaną zmianą.
Jednym z najważniejszych haseł wyborczych opozycji była praworządność.
Wydaje mi się, że najważniejszą zmianą może być wprowadzenie tego, co jest najistotniejsze dla reżimu demokratycznego. Jest to praworządność, a dokładnie mówiąc, zanegowanie tej zasady, że sędziowie powinni zależeć od partii rządzącej. Uzależnianie sędziów i sądów jest największym problemem tej Polski, która istniała w latach 2015-2023. Jeżeli sądy będą niezawisłe, a sędziowie niezależni od partii rządzącej, to można będzie liczyć na to, że również rządzący, ich krewni i totumfaccy będą też odpowiedzialni przed prawem. Nie będą bezkarni, tak jak na przykład przez kilkanaście dni był kierowca BMW i dopiero opinia publiczna zmusiła ministra sprawiedliwości do zresztą na początku nieudolnego działania. Zmiana państwa z niepraworządnego na praworządne jest jednym z najważniejszych zadań, o ile nie najważniejszym, nowego rządu.
Polskie społeczeństwo jest bardzo podzielone. Czy jest możliwe, by znowu było wspólnotą?
Istnieją podziały, które można zasypać bardzo łatwo i jednocześnie są takie, których prawie nie sposób uniknąć. Pierwszy rodzaj ma charakter emocjonalny. Inaczej mówiąc, ludzie nienawidzą innych dlatego, że mają inne poglądy, głosują na inną partię, wierzą takiej czy innej stacji telewizyjnej. Jeżeli w najważniejszych telewizjach będzie dominowała kultura dialogu i szukania argumentów albo kontrargumentów, ludzie będą ze sobą rozmawiali, a nie krzyczeli na siebie, to będzie to bardzo ładny wzorzec do naśladowania. Ten podział emocjonalny w miarę łatwo można pomniejszyć poprzez wprowadzenie racjonalnych wzorców debaty publicznej. Natomiast istnieje podział o wiele głębszy, którego nie sposób łatwo zasypać. Ma on charakter strukturalny. Istnieje on między ludźmi, którzy korzystają z pomocy państwa, a więc z naszych podatków, i ludźmi, którzy płacą te podatki. Relacje między nimi są niesłychanie trudne z naturalnych powodów. Ci pierwsi chcą żyć na wiele lepszym poziomie niż najniższe minimum. Z drugiej strony są ludzie, którzy chcą płacić jak najniższe podatki, a jak już płacą, to chcą mieć za to godziwe emerytury, porządną służbę zdrowia, sprawną administrację i rząd, który będzie się troszczył o wszystkie grupy społeczne, a więc również o nich. PiS doprowadził swoją polityką rozdawnictwa socjalnego do znacznego zwiększenia aspiracji tej pierwszej grupy kosztem drugiej. Systemy podatkowe i obciążań składkowych były skonstruowane w ten sposób, że ta druga grupa jest nadmiernie obciążona. Wszyscy z kolei są obciążeni ogromnym wzrostem długu publicznego. A musi on być przecież na bieżąco spłacany. Tym samym z jednej strony mamy obciążenia budżetowe, a z drugiej inflację.
Podział strukturalny jest połączony z brakiem kompetencji obywatelskich pewnej części społeczeństwa. Ten brak dotyczy takich elementarnych kwestii jak nieumiejętność sprawdzania, czy to, co słyszymy, jest faktem, opinią czy emocją. To nieumiejętność szukania prawdy między sprzecznymi informacjami czy zbytnie zawierzenie jednemu źródłu informacji. I tak można kolejno wymieniać to, czego się nie uczy w szkole i w mediach. Znaczna część Polaków myśli, że jak zawierzy komuś, to będzie się lepiej czuła, bo przecież ma kogoś, kto się o niego autentycznie troszczy. A tymczasem on w rzeczywistości dba tylko o to, żeby mu nadal wierzono. Ten brak kompetencji obywatelskich połączony ze strukturalnym napięciem jest możliwy do przezwyciężenia, ale do tego potrzeba ogromnej pracy w bardzo długim okresie.