Słaba frekwencja na Motoarenie. W czym tkwi problem?
Apator Toruń już w piątek będzie gościć na swoim stadionie Unię Leszno. Czy frekwencja na widowni dopisze? W ostatnim sezonie klub nie mógł poszczycić się zapełnieniem Motoareny nawet w 60 proc. W programie „Gabinet Prezesa” Marcina Musiała o frekwencji na stadionie w Toruniu wypowiedział się właściciel Przemysław Termiński.
W poprzednim sezonie Apator Toruń rozegrał na Motoarenie aż 10 meczów, obok Motoru Lublin najwięcej spośród wszystkich ligowych drużyn. Przełożyło się to na średnią 8 828 widzów na mecz. Stanowi to w przybliżeniu 57 proc. pełnego zapełnienia stadionu. Dla przypomnienia może on pomieścić 15 500 zapalonych kibiców. Z kolei w sezonie 2022 mecze „Aniołów” u siebie oglądało średnio 9 514 kibiców. Klub z grodu Kopernika nie był blisko zapełnienia całego stadionu, bowiem rekord frekwencyjny wynosi 12 219 fanów.
– Staramy się, jak umiemy – mówi Przemysław Termiński, właściciel klubu z Torunia w „Gabinecie Prezesa” Marcina Musiała cytowany przez bestspeedwaytv.pl. – Czy robimy wszystko, to ciężko mi zdefiniować, ale myślę, że robimy bardzo dużo. Natomiast proszę pamiętać, że mamy dwa aspekty tejże sytuacji. Pierwszy jest taki, że Toruń ma dużo klubów na najwyższym szczeblu rozgrywek albo nawet na trochę niższym, ale ma tych klubów bardzo dużo. Hokej, siatkówka, koszykówka, piłka nożna i to nawet dwa kluby piłkarskie mamy, grające w lidze. To oczywiście siłą rzeczy odciąga część kibiców od żużla, bo nie każdy wtedy kibicuje żużlowi.
Właściciel toruńskich „Aniołów” zwrócił także uwagę na to, że kibice z perspektywy czasu kibice zaczęli preferować oglądanie meczów PGE Ekstraligi sprzed ekranu telewizora, aniżeli z trybun.
– Druga rzecz, to w ostatnich kilkunastu latach zmienia się sposób konsumpcji wydarzenia sportowego – tłumaczy Przemysław Termiński cytowany przez portal bestspeedwaytv.pl. – Transmisje telewizyjne sprawiają, że ludzie robią się po części wygodni. Zwłaszcza że bilet swoją cenę ma, a jak się w kilka osób przy grillu zbierzemy i pooglądamy żużel przy piwku, to jest dużo przyjemniej, może dużo taniej. No nie czujemy zapachu paliwa żużlowego, niemniej jednak mamy inne atrakcje w tym czasie. Nie trzeba nigdzie jechać, zwłaszcza jak są mecze później w piątki, to też jest jakiś tam problem. Zmienia się sposób konsumpcji widowiska. To nie dotyczy tylko żużla, dotyczy każdego widowiska.
Przemysław Termiński twierdzi, że frekwencja w obecnym sezonie nie spadnie. Zaznacza także, że Toruniowi z 200 tys. mieszkańców jest trudno rywalizować z takimi miastami jak Wrocław czy Lublin, które posiadają większą liczbę ludności.
– Czy będzie spadać frekwencja? Nie, ponieważ jednocześnie staramy się wciągać coraz więcej osób w to środowisko – przekonuje Termiński cytowany przez bestspeedwaytv.pl. – Lepiej, gorzej, ale to się udaje […] Pamiętajmy, że Toruń jest dużo mniejszym ośrodkiem niż chociażby Lublin czy Wrocław, gdzie te stadiony się zapełniają. Jak my byśmy mieli ponad milion mieszkańców, to też by była inna sytuacja. Mamy dziś koło 200 tys. mieszkańców, więc siłą rzeczy mamy pięciokrotnie mniejszy potencjał potencjalnego kibica.