Sezon na czwórkę. Jak szło żużlowcom w tym roku?
Czwarte miejsce na koniec tegorocznych rozgrywek żużlowych to lepszy rezultat niż ten, który Apator uzyskał w zeszłym roku, gdy wrócił do PGE Ekstraligi. Była nawet szansa na brązowy medal. Jaki był zakończony właśnie sezon?
Tuż przed rozpoczęciem tegorocznej rywalizacji w ramach najlepszej ligi żużlowej świata rozmawialiśmy z Robertem Sawiną, nowym trenerem Apatora. Zastąpił on na tym stanowisku Tomasza Bajerskiego.
Liczę na to, że będziemy w stanie bardzo dobrze się prezentować – mówił Sawina. – Celem mikro są mecze, które przed nami. W każdym z nich chcemy wygrać. Nie ma innego podejścia, wiadomo, że różne niespodzianki się zdarzały i nie można stawiać się od razu na przegranej pozycji w sytuacji, gdy ma się czterech zawodników z Grand Prix, a liczymy też na to, że poziom juniorów będzie rósł.
Już na początku trzeba było walczyć, bo rywalem był broniący tytułu Betard Sparta Wrocław. Ten mecz torunianie przegrali 31:59. Lepiej poszło podczas pierwszego spotkania na Motoarenie, gdzie pokonano beniaminka ligi, Arged Malesę Ostrów Wielkopolski, 55:35. Na następne zwycięstwo, i to wyszarpane, trzeba było czekać do piątej kolejki i meczu z GKM-em Grudziądz, wygranego 46:44. Rewanżowe spotkanie pomiędzy tymi zespołami, które odbyło się w czerwcu, na długo zapamięta Patryk Dudek. Było to pierwsze w jego karierze spotkanie, w którym zdobył 18 punktów, czyli najwięcej, ile dany zawodnik jest w stanie przywieźć. Cały mecz zakończył się wtedy rezultatem 56:34 dla Apatora.
Rundę zasadniczą toruńscy żużlowcy zakończyli na 4. miejscu, wywalczonym podczas rewanżu na Motoarenie z Betardem – tym razem pojedynek zakończył się wynikiem remisowym 45:45. Bilans drużyny po 14 kolejkach to 7 zwycięstw, jeden remis oraz 6 porażek, co dało łącznie 18 punktów.
Najwyższą porażkę zespół toruński zanotował w dwumeczu przeciwko lublinianom. Jedynie z Motorem, który ostatecznie wygrał cały sezon, Anioły przegrały oba mecze na torze.
Różne rzeczy działy się już w żużlu i ta drużyna, która była słabsza w fazie zasadniczej, może okazać się czarnym koniem play-offów. Może nastąpić zwyżka formy albo też złe zdarzenia w innych ekipach – mówił o tej fazie rozgrywek Robert Sawina.
Ćwierćfinałowym rywalem była Stal Gorzów Wielkopolski. Pierwszy mecz zakończył się drobnym zwycięstwem 46:44. W rewanżu torunianie musieli ulec gospodarzom z Gorzowa 39:51, jednak dostali się do najlepszej czwórki jako szczęśliwi przegrani. To za sprawą nowych reguł awansu.
W półfinale Apator mierzył się z Motorem Lublin. Pierwsze spotkanie na Motoarenie przyniosło sensacyjną wygraną 50:40, na którą złożyła się świetna jazda całej drużyny, w tym także 16-letniego juniora Mateusza Afelta.
Rewanż nastąpił dwa dni później. W Lublinie nie było już tak dobrze. Gospodarze zdołali odrobić straty i wyjść na prowadzenie, wygrywając spotkanie 54:36, a cały dwumecz 94:86. Apatorowi została walka o brązowy medal. Ostatni raz udało się to w 2012 r.
Pierwszy mecz przeciwko Włókniarzowi Częstochowa nieco przybliżył torunian do medalu, gdyż wygrali oni na Motoarenie 46:44. Ta drobna przewaga jednak nie wystarczyła, bo Włókniarz pewnie wygrał rewanż 59:31. Ostatecznie torunianom zostaje czwarte miejsce. To wyrównanie wyniku z 2015 r. Rok potem Apator zdobył srebro.
Jak będzie w 2023 r.? Czas pokaże. Wiemy już, chociaż formalnie okienko transferowe otwiera się w listopadzie, że na następny sezon w toruńskiej drużynie zostają Robert Lambert, Patryk Dudek oraz Paweł Przedpełski.